| Home Forum Classifieds Gallery Chat Room Articles Download Recommend Advertise About Us Contact
GBritain.net - wiadomosci, informacje, forum , ogloszenia, Wielka Brytania
GBritain.net - miejsce spotkań Polaków w Wielkiej Brytanii Szukaj na GBritain.net
Serwisy główne
Strona główna
Wiadomości
Artykuły
Ogłoszenia
Forum
Czat room
Kalendarium
Galeria zdjęć
Pobieralnia
Słownik PL-EN
Wyszukiwarka
Reklama
















Artykuły > Anglia - Londyn > Ekspansja c-charge
Od 19 lutego strefa opłat za wjazd samochodem do centrum Londynu niemal podwaja swą powierzchnię, rozszerzając się w kierunku zachodnim. B urmistrza Londynu Kena Livingstone’a za decyzję o rozszerzeniu na zachód obowiązywania strefy congestion charge należy podziwiać. Przynajmniej za upór w jej forsowaniu, bo najwyraźniej w swojej krucjacie przeciw ruchowi ulicznemu nie ma sprzymierzeńców. Kierowcy zrzędzą, bo będą musieli płacić, piesi, bo obawiają się jeszcze większego ścisku w środkach publicznego transportu, biznesmeni, bo koszty dojazdów do ich biur wzrosną, właściciele sklepów, pubów i restauracji, bo spodziewają się spadku obrotów w związku z mniejszą liczbą przyjeżdżających do strefy, ich pracownicy, bo spadek handlu zaowocuje redukcją ich stanowisk. I nawet lewacy nie mają satysfakcji, bo choć strefa obejmie najdroższe dzielnice Londynu, to ich bogaci mieszkańcy i tak będą uprawnieni do 90-procentowej zniżki w opłatach.

Gdzie strefa, a gdzie korki
Decyzję o rozszerzeniu strefy podjął burmistrz Londynu Ken Livingstone już we wrześniu 2005 r. - Rozszerzenie strefy przyniesie znaczne korzyści zachodniej części Londynu – powiedział. – Ruch samochodowy na tym terenie spadnie o 22 procent, a przeciętny czas trwania podróży skróci się o 5 minut – wyliczał. Ken Livingstone znany jest jednak ze swojego bzika na punkcie transportu publicznego i ekologii miasta, dlatego oczywistym jest, że jednym z kluczowych argumentów przemawiających za decyzją była również chęć zmniejszenia ilości spalin w mieście. Nie ukrywa również, że podoba mu się fakt, że wprowadzenie opłaty przyniesie miastu zyski w wysokości 10 milionów funtów rocznie netto, czyli po odliczeniu wszelkich kosztów stworzenia i funkcjonowania strefy, a więc sieci punktów pobierających opłaty i kamer kontrolujących, czy dany pojazd uiścił należne. Sumę tę obiecał przeznaczyć na inwestycje w transport publiczny właśnie. Zmotoryzowani protestują. Według RAC Foundation, której celem jest obrona praw kierowców, najbardziej zakorkowane rejony miasta znajdują się w tej chwili na północ, wschód i południe od centrum, a nie na zachód, w którym to kierunku rozszerzana jest strefa. - Nie ma żadnej logiki w rozszerzeniu strefy opłat właśnie o ten rejon – protestuje przewodniczący fundacji Edmund King. - Jest wiele dużo bardziej zakorkowanych punktów na mapie miasta. Wiele szlaków komunikacyjnych na terenie rozszerzenia strefy wcale nie cierpi z powodu przeciążenia ruchem – perswaduje.

Protest dyplomatów
Nieoczekiwanie rozszerzenie strefy congestion charge stało się w ostatnim tygodniu sprawą wagi międzynarodowej, grożącą nawet kryzysem dyplomatycznym. Nowy rejon opłat obejmie bowiem znaczną liczbę ambasad, które dotąd pozostawały poza nią. Dyplomaci zapowiadają masową rewoltę i nieuiszczanie opłat, gdyż uważają c-charge za podatek, a z takich placówki dyplomatyczne są zwolnione. Dołączą tym samym do protestu, który od czasu powstania pierwszej, centralnej strefy opłat w 2003 r. prowadzą ambasady, które się w niej znalazły, z placówką Stanów Zjednoczonych na czele. Szacuje się, że z racji niepłacenia c-charge jest ona winna władzom Londynu milion funtów. Nie płacą również Południowa Afryka, Nigeria i Angola. Ich konta obciąża po pół miliona funtów zaległych należności. Stawkę zamyka Tanzania z 233 tysiącami na minusie. Polska ambasada za wjazd swoich samochodów do strefy karnie płaci. Politycy apelują, by burmistrz zakończył żenujący spór. - Jeżeli c-charge jest podatkiem, ambasady nie muszą go płacić, jeśli opłatą za usługi, jak twierdzi Ken Livingstone, wtedy powinny – komentuje lider partii One London, Damian Hockney. Apeluje, by kwestię, czym jest w istocie c-charge, na wniosek Transport for London, rozstrzygnął brytyjski Sąd Najwyższy. Nie mniej zaciekły opór stawiają przedstawiciele londyńskiego biznesu nazywając burmistrza „czerwonym Kenem”, a congestion charge – „niewidzialnym podatkiem”.

Ja wiem lepiej
Zrzeszenie londyńskich biznesmenów First Group opracowało listę najcięższych dla ruchu ulicznego punktów Londynu – i żaden z nich nie znajduje się na terenie rozszerzenia strefy c-charge. Pierwsze miejsce na wykazie najbardziej zakorkowanych ulic zajmuje Blackwall Tunnel i dojazd do niego. Drugie miejsce zajął od dawna znajdujący się w strefie opłat Trafalgar Square, trzecie Euston Road, część obwodnicy okalającej dotychczasowy teren opłat. - Popieramy congestion charge w strefie centralnej, gdyż poprawił on płynność ruchu na tym terenie – powiedział dyrektor naczelny First Group, Jo Valentine. – Problemy występują wciąż wewnątrz dotychczasowej strefy. Congestion charge jest jednym z narzędzi poprawy sytuacji, ale może czas wypróbować także inne – zasugerował. Według danych londyńskiej izby biznesu, London Chamber of Commerce and Industry, aż jedna trzecia menedżerów biznesów prowadzonych na terenie rozszerzenia strefy spodziewa się, że będzie musiała zwolnić część pracowników.



strony: [1] [2] [3]
komentarz[0] |
O portalu  |  Prywatność  |  Napisali o nas  |  Partnerzy  |  Polecaj nas  |  Faq  |  Rss Współpraca  |  Reklama  |  Kontakt / Redakcja
© 2004 - 2024 www.GBritain.net - All Rights Reserved / Wszelkie prawa zastrzeżone  |  ISSN 1898-9241   |   [polityka cookies]