|
|
Artykuły > Inne tematy > Ukryć się na Wyspach |
|
Wśród ponad miliona Polaków mieszkających na Wyspach ukrywają się poszukiwani przez polski wymiar sprawiedliwości przestępcy. Ich odnalezienie stanowi dla organów ścigania z kraju nie lada kłopot.
Najgroźniejszym i najbardziej poszukiwanym przestępcą, który ukrywa się na Wyspach jest Rafał Łuczyński ps. Adidas, członek znanego w kraju gangu Rympałka. 28 listopada 1995 członkowie tej grupy dokonali napadu stulecia na konwój ZOZ przy ul. Zamiany 13 na warszawskim Ursynowie. Łupem bandytów padło wówczas 1.201.988 zł. Raniono jednego z ochroniarzy. Po tym zdarzeniu Adidas uciekł z Polski. – Dziś jego dawni kompanii kończą już odsiadywać wyroki, a on wciąż nie trafił za kraty – mówi jeden ze ścigających go warszawskich policjantów. Łuczyński osiedlił się w Nowej Zelandii, gdzie przez ponad 8 lat z powodzeniem handlował narkotykami, przysyłanymi mu m.in. przez gangsterów z Pruszkowa w paczkach ze sprzętem elektronicznym.
– Jedna z takich pocztowych przesyłek, w której ukryty był towar przyczyniła się do jego wpadki – opowiada policjant. – Szybko jednak udało mu się uciec nowozelandzkiej policji. Słuch po nim zaginął – aż do chwili, gdy w USA wpadł w ręce FBI. Trafił znów na antypody, gdzie przesiedział 3 lata z zasądzonych mu 12 lat. W ubiegłym roku Nowozelandczycy postanowili go odesłać do Polski, gdzie czekając na kolejny proces mógłby odsiedzieć resztę kary. W październiku ubiegłego roku podczas między lądowania na londyńskim Heathrow Łuczyński dał jednak nogę konwojującym go strażnikom. Od tamtej pory ślad znów po nim zaginął. 32- latek ukrywa się gdzieś w okolicach Edynburga w Szkocji. Jednak o swoją przyszłość może być raczej spokojny. Mimo że poszukiwany jest Europejskim Nakazem Aresztowania, brytyjska policja traktuje go jako zaginionego obywatela Polski.
W Central Scotland Police powiedziano nam, że miejscowi stróże prawa nie posiadają na jego temat żadnych informacji. The New Scotland Yard odnotował jedynie fakt jego zniknięcia na lotnisku Heathrow. W całej Wielkiej Brytanii nikt też nie dysponuje zdjęciem Adidasa. Polska policja bezradnie rozkłada ręce.
Oszukiwali Polaków w Anglii
Ostatnio do najbardziej poszukiwanych przestępców na Wyspach dołączyli Jarosław S. i Jolanta S. Anonimowi zostaną jeszcze przez kilka tygodni, póki nie zostanie za nimi wystawiony ENA (Europejski Nakaz Aresztowania – przyp. red.). Potem, zgodnie z prawem będzie już można podać ich nazwiska i opublikować zdjęcia.
– Wdrożyliśmy już procedurę, dzięki której tak szybko, jak to możliwe ENA zostanie wystawiony – mówi prokurator Rafał Kobiec, wiceszef prokuratury rejonowej w Ostrowcu Świętokrzyskim, która ściga parę. Jarosław i Jolanta S. szefowali szajce z podlondyńskiego Slough naciągającej Polaków wyjeżdżających do pracy w Anglii. Ostrowieccy prokuratorzy ustalili, że w mieście tym działała firma Work, która pod przykrywką legalnej działalności pośredniczyła w wysyłaniu Polaków do Anglii. Na Wyspach wpadali oni jednak w ręce oszustów. Ci inkasowali pieniądze za załatwienie formalności i noclegu, a potem zostawiali Polaków samych sobie.
– W tej sprawie mamy już kilkudziesięciu poszkodowanych – mówi prokurator Kobiec. Prokuratura sformułowała już zarzuty oszustwa przeciwko mieszkańcowi Ostrowca Jarosławowi S., ale nie może ich przedstawić, bo mężczyzna się ukrywa. Ostrowiecka firma reklamowała się w internecie i darmowej prasie ogłoszeniowej: „Brytyjska agencja pracy poszukuje do pracy w fabrykach, hotelach, na lotnisku. Gwarantowane wynagrodzenie min 5.35 GBP/h oraz legalne kontrakty minimum 6 miesięcy"... Jarosław S. jest doskonale znany w Ostrowcu. Swego czasu poszukiwany był nawet 24 listami gończymi na raz. Ma na koncie wyłudzanie okupów za skradzione samochody, kradzieże, rozboje i wiele innych przestępstw.
Poszukiwany, poszukiwana
W podobnej sytuacji co Jarosław S. i jego partnerka jest 40-letnia Barbara Sz. ze Śląska. Od trzech lat ukrywa się w południowym Londynie. Z Polski uciekła mając już na koncie jeden wyrok w zawieszeniu za przestępstwa gospodarcze. – Była pod opieką kuratora, ale szykowała się jej druga sprawa, więc zwiała z kraju – opowiadają jej znajomi. – Drugi wyrok odwiesiłby jej pierwszy i trafiłaby do więzienia. Barbara Sz. naciągała użytkowników sieci telefonicznych na płacenie rachunków za jej pośrednictwem. Jednak powierzone jej pieniądze zamiast na konta operatorów, trafiały do jej prywatnej kieszeni. Zarobiła w ten sposób kilkaset tysięcy.
strony: [1] [2] |
|
komentarz[0] | |
|
|
|