| Home Forum Classifieds Gallery Chat Room Articles Download Recommend Advertise About Us Contact
GBritain.net - wiadomosci, informacje, forum , ogloszenia, Wielka Brytania
GBritain.net - miejsce spotkań Polaków w Wielkiej Brytanii Szukaj na GBritain.net
Serwisy główne
Strona główna
Wiadomości
Artykuły
Ogłoszenia
Forum
Czat room
Kalendarium
Galeria zdjęć
Pobieralnia
Słownik PL-EN
Wyszukiwarka
Reklama
















Artykuły > Praca > Zawód zmieniamy jak rękawiczki
Elastyczność, z jaką Polacy i Polki zmieniają zawód w Wielkiej Brytanii, jest niebywała. W mgnieniu oka z kierowców stają się ogrodnikami albo z pokojówki przemieniają się w kelnerkę. Podstawowe pytanie brzmi: Czy to nasza zaleta czy raczej wada?

– Patrz, jest praca przy murowaniu domu.
– Ale ja jestem stolarzem!
– Spokojnie, od dzisiaj będziesz murarzem. Dzwonimy...

Ta klasyczna wymiana zdań, podsłuchana pod ścianą z ogłoszeniami o pracę, zdradza niezwykłą cechę polskich imigrantów szukających zatrudnienia – zdolności błyskawicznego przystosowania się do warunków na brytyjskim rynku pracy. Zajęcie kreuje w takim wypadku nie wykształcenie czy umiejętności, lecz sama potrzeba zatrudnienia.

Ogrodnik z kierowcy
Tadeusz przyjechał do Wielkiej Brytanii cztery lata temu. Miał w ręku mocny argument – prawo jazdy kategorii C, pozwalające na prowadzenie „pojazdów o masie całkowitej przekraczającej 3,5 tony, a także ciągników rolniczych i pojazdów wolnobieżnych”. W Polsce był kierowcą – jak sam mówi – od urodzenia. Chociaż nie znał angielskiego (i do tej pory go nie zna), szybko załapał się w Londynie jako kierowca śmieciarki.

– Wymarzona robota – mówi. – Jeżdżę od godziny 4.00 albo 5.00 rano, do południa, a potem mam wolne. Stawka porządna, bo pracuję dla Councilu, więc na życie tutaj nie mam co narzekać.
Jedynym problemem Tadeusza było to, co zrobić z tak dużą ilością wolnego czasu. Zaczął się więc rozglądać za dodatkowym zajęciem. I znalazł je tuż pod nosem.

– Jeżdżę tą śmieciarką po całej dzielnicy i widzę, że ludzie mają problem ze swoimi ogródkami – ocenia. – Pozarastane, trawa nieskoszona, ziemia nie widziała szpadla od wieków. Postanowiłem, że się za to wezmę – opowiada.
Polak zarejestrował firmę, kupił sprzęt, wydrukował ulotki. Odbierając śmieci, przy okazji wrzucał swoje reklamy do skrzynek i... zadziałało! Teraz ma trzy-cztery zlecenia w tygodniu. – Nic wielkiego. Przycinanie krzewów i drzew, skopanie ogródka, skoszenie trawy, pielenie, pozbycie się chwastów – wylicza.

Tadeusz twierdzi, że coraz bardziej zna się na ogrodnictwie, kupił sobie w Polsce fachowe poradniki i myśli o poszerzeniu działalności. Interes się kręci.

Budowlanka dla każdego
Rynek pracy dla imigrantów w Wielkiej Brytanii rządzi się swoimi prawami. Polak, który tutaj przyjeżdża, jest zdecydowany na podjęcie jakiejkolwiek pracy, by się „zaczepić” i na początku zarobić na utrzymanie i mieszkanie. Najczęściej staje przed nim otworem budownictwo.

– Zaczyna się od najprostszych prac, w których nie są wymagane wyższe kwalifikacje, tylko chęć do ciężkiej pracy. Jednak z czasem ci ludzie chcą nauczyć się czegoś więcej, podnieść swoje kwalifikacje i awansować – mówi Andrzej Garus z firmy prowadzącej szkolenia zawodowe Primus Personnel. – Wielu z nich nadal wiąże swoją przyszłość zawodową z branżą budowlaną, chociaż wcześniej niekoniecznie musieli z nią mieć wiele wspólnego. Po prostu wiedzą, że znajdą pracę w tym zawodzie.

Garus przytacza historię Polaka, który przyszedł na kurs bezpieczeństwa i higieny pracy, bo w jego firmie zrobiono go nagle supervisorem i szybko zorientował się, że pracodawca wiele przepisów łamie albo ich zwyczajnie nie przestrzega. To doświadczenie sprawiło, że zechciał ukończyć szkolenie i poszukać nowej pracy, w bardziej „praworządnej” firmie.

Elastyczność polskich imigrantów zauważają też oczywiście Brytyjczycy. – Byłem zwykłym pomocnikiem na budowie na Camden – opowiada 25-letni Szymon Wiechecki. – Parę razy zaskoczyłem menadżera tym, że nie wymagam pomocy elektryka przy założeniu kontaktu albo radzę sobie z poprawieniem źle położonych kafelków w łazience. Najpierw zrobił ze mnie handymana, takiego gościa od wszystkiego, a potem zostałem supervisorem. Nie jestem z zawodu budowlańcem, ale sporo wiem, jak się robi różne rzeczy w budowlance – dodaje.

– To nie jest tak, że wyłącznie człowiek, który wyuczył się danego zawodu, może być w nim dobry – uważa Daniel Tarka, właściciel firmy stolarskiej działającej na terenie Londynu. – Wiele zależy od chęci i umiejętności, jakich nabywa się z czasem. Są ludzie, którzy nauczą się podstaw stolarstwa w kilka tygodni i świetnie sobie radzą, a z drugiej strony są stolarze po szkołach, którym idzie w zawodzie niezbyt dobrze. Decydują indywidualne zdolności.

Fachowcy znikąd
Owa zdolność do błyskawicznej reakcji na wymagania rynku pracy nie wszystkich jednak cieszy. Właściciel jednej z polskich firm budowlanych działających na terenie wschodniego Londynu narzeka na psucie rynku przez „fachowców znikąd”.

– Przyjeżdżają tutaj, zauważają, że w budowlance można nieźle zarobić i nagle stają się specami, chociaż wcześniej ich doświadczenie polegało na położeniu kafelków w łazience u ciotki – mówi. – Działalność takich amatorów psuje renomę wszystkim Polakom w branży, bo jeśli ktoś taki spartaczy robotę u Anglika, to ten już nie da zlecenia innemu Polakowi.

Co gorsza, duża konkurencja w budownictwie i branżach pokrewnych sprawia, że ceny tych usług spadają. Człowiek, który nie jest fachowcem w danej dziedzinie, nie zna się na kalkulacji kosztów i stara się dać jak najniższą cenę, bo tylko w ten sposób ma szanse na przejęcie zlecenia.

To pozory – oceniają budowlańcy z prawdziwego zdarzenia. Anglicy nie cenią tych, którzy nie cenią się sami. Sztuczne zaniżanie kosztów na dłuższą metę się nie opłaca, trzeba konkurować jakością.
Polacy znaleźli nawet sposób na formalne bariery, jakie stawiają brytyjskie firmy lub agencje pośrednictwa kandydatom do pracy. Chodzi o wymagane przez wielu pracodawców referencje. Niektórzy po prostu je preparują.

– Udało mi się dostać pracę, chociaż wymagali referencji z dwóch miejsc, a ja ich nie miałem – mówi anonimowo człowiek zatrudniony jako pracownik fizyczny w dużej brytyjskiej firmie. – Jedna była z Polski, więc byłem niemal pewien, że tam nie będą sprawdzać. Przy drugiej się ubezpieczyłem i podałem telefon znajomego, z którym się dogadałem i u którego pracowałem bardzo krótko. Udało się, nawet nie zadzwonili.

Według różnych badań, fałszywe referencje i niezgodny z rzeczywistością przebieg kariery zawodowej przedstawia nawet 70 proc. kandydatów! Wynika z tego, że arsenału kłamstw i wybiegów, by dostać dobrą pracę w Wielkiej Brytanii, nie wymyślili Polacy.
Trzeba jednak rozróżnić, kiedy elastyczne podejście do pracy w różnych zawodach zmienia się w oszustwo.

Adam Skorupiński

komentarz[0] |
O portalu  |  Prywatność  |  Napisali o nas  |  Partnerzy  |  Polecaj nas  |  Faq  |  Rss Współpraca  |  Reklama  |  Kontakt / Redakcja
© 2004 - 2022 www.GBritain.net - All Rights Reserved / Wszelkie prawa zastrzeżone  |  ISSN 1898-9241   |   [polityka cookies]



Ciekawe portale europejskie: | eBelgia.com | eFrancja.com | eHiszpania.com | eHolandia.com | eIrlandia.com | eIslandia.com | eNiemcy.com | eNorwegia.com |
| ePortugalia.com | eRumunia.com | eSzkocja.com | eSzwajcaria.com | eSzwecja.com | eWegry.com | eWlochy.com |

Ciekawe portale światowe: | eArgentyna.com | eBrazylia.com | eKanada.com | eStanyZjednoczone.com |