| Home Forum Classifieds Gallery Chat Room Articles Download Recommend Advertise About Us Contact
GBritain.net - wiadomosci, informacje, forum , ogloszenia, Wielka Brytania
GBritain.net - miejsce spotkań Polaków w Wielkiej Brytanii Szukaj na GBritain.net
Serwisy główne
Strona główna
Wiadomości
Artykuły
Ogłoszenia
Forum
Czat room
Kalendarium
Galeria zdjęć
Pobieralnia
Słownik PL-EN
Wyszukiwarka
Reklama
















Artykuły > Ciekawostki - Rozrywka > Wielkanocna podróż w czasie
Wielkanoc na Wyspach w niczym nie przypomina polskiego świętowania. Mieszkańcy Zjednoczonego Królestwa spędzają święta na zakupach, grze w golfa albo piknikach za miastem. A przecież jeszcze nie tak dawno temu w Wielkiej Brytanii kultywowano oryginalne, czasem dziwne, czasem śmieszne, ale zawsze – tradycje. Co się stało ze Świętami Wielkiej Nocy?

Wielkanoc to najważniejsze święto w kościele katolickim. Mimo iż w dzisiejszej Wielkiej Brytanii tradycje wielkanocne odchodzą w zapomnienie, to właśnie na Wyspach obchodzono je na długo przed pojawieniem się w kraju pierwszych chrześcijan. Wielu teologów wierzy, że angielska nazwa Wielkanocy – Easter pochodzi od imienia anglosaskiej bogini wiosny i świtania – Eostre. Wielkanoc w dawnej Anglii obchodzono w pierwszą niedzielę po pierwszej pełni księżyca następującej po pierwszym dniu wiosny. Zawsze był to czas zabawy i odpoczynku. Dziś zarówno poprzedzający święta piątek (Wielki Piątek), jak i świąteczny poniedziałek są dniami wolnymi od pracy. Szkoły zamykają drzwi na dwa tygodnie – czas akurat wystarczający, żeby strawić całą świąteczną czekoladę.

Dziwny dobry piątek
Poprzedzający Wielkanoc czwartek – dzień Ostatniej Wieczerzy – w Wielkiej Brytanii jest nazywany „Maundy Thursday”. Słowo „maundy” pochodzi od francuskiego „mande”, które oznacza „polecenie” lub „zadanie”. Jego źródło sięga właśnie Ostatniej Wieczerzy, kiedy to Jezus wydał swoim apostołom polecenie: „miłujcie innych tak, jak ja was umiłowałem”. Na pamiątkę tego dnia co roku, od czasów Edwarda I (koniec XIII w.) po dziś dzień, król lub królowa bierze udział w ceremonii Królewskiego Wielkiego Czwartku. W ramach jego obchodów, do końca XVII wieku, król lub królowa w geście pokory i pamięci dla Jezusa myjącego nogi uczniom, myli nogi najuboższych poddanych w Westminster Abbey. Oczywiście nogi były wcześniej dokładnie wyszorowane. Dziś tradycja ta uległa zapomnieniu, a ostatnim panującym, który jej dopełnił był Jakub II.
Do dziś natomiast przetrwała tradycja rozdawania emerytom „Maundy Money”. Wybrańcy dostają czerwone i białe portmonetki zawierające monety wybite specjalnie na tę okazję – później bardzo poszukiwane przez kolekcjonerów. Kwota (niestety – w pensach) równa jest wiekowi monarchy. W tym roku, na pamiątkę 80. urodzin królowej Elżbiety II 80 mężczyzn i 80 kobiet dostanie po 80 pensów.
Wielki Piątek w Wielkiej Brytanii jest nazywany „Good Friday” (dobry piątek), co może wydawać się nieco dziwne, zważywszy na wydarzenia tego dnia, jednak niektórzy historycy są zdania, że pierwotnie nosił on nazwę „God's Friday”, skąd może wywodzić się dzisiejsze „good”. Inna teoria mówi, że nazwa pochodzi od pozdrowienia „God be with you”, a jeszcze inna – że piątek jest „dobry”, bo bariera grzechu została tego dnia zerwana. Od czasów Edwarda III w Wielki Piątek panujący monarcha błogosławił w królewskiej kaplicy talerz pełen złotych i srebrnych obrączek. Wierzono, że królewski dotyk nada im magiczną moc uleczania epilepsji. Z tym zwyczajem zerwała dopiero Elżbieta I.
Tradycyjnym wielkopiątkowym jedzeniem na Wyspach są „hot cross buns”, czyli gorące bułeczki ozdobione znakiem krzyża. Ten ostatni ma przypominać chrześcijanom o krzyżu, na którym umarł Jezus. Z „cross buns” wiąże się londyńska legenda. W XIX wieku pewna wdowa, która oczekiwała powrotu syna – marynarza na święta, przygotowała dla niego ciepłe bułeczki ze znakiem krzyża. Syn nigdy nie wrócił, ale niezrażona matka co roku dokładała kolejny „cross bun” do czekającego na syna talerza. Dziś w miejscu jej zamieszkania mieści się pub „Widower's Son”, którego kolejni właściciele podtrzymują zapoczątkowaną przez wdowę tradycję do dziś.
Z Wielkim Piątkiem wiąże się wiele zabobonów. Najpopularniejsze z nich to:
- Dziecko urodzone w Wielki Piątek i ochrzczone w Wielką Sobotę będzie miało dar uzdrawiania.
- Rybacy nie powinni wypływać w morze w Wielki Piątek, bo sprowadzi to na nich nieszczęście.
- Ciasto i chleb upieczone w ten dzień nigdy nie spleśnieją.
- Stare, twarde „hot cross buns” chronią dom przed pożarem.

Jajko z czekolady
Większość wielkanocnych symboli i tradycji wiąże się z odnowieniem, narodzeniem, powodzeniem i płodnością. Najważniejszym z nich – tak w Polsce, jak w Wielkiej Brytanii – jest jajko. Podobnie jak nazwa świąt, jajka były symbolem wiosny i nowego życia na długo przed nastaniem chrześcijaństwa. Zwyczaj dzielenia się jajkiem, popularny w innych krajach, w Zjednoczonym Królestwie odszedł już do lamusa, podobnie jak przygotowywanie pisanek. Te ostatnie były niezwykle popularne w Anglii czasów średniowiecza. Król Edward I uczynił je sławnymi, gdy zamówił 450 jaj, które kazał pokryć złotem i rozdał je jako wielkanocne prezenty.
W niektórych rejonach Anglii – głównie na północy, w Preston i Lancashire – zachowała się tradycja zwana „wyścigi jaj”. Ta stara wielkanocna gra polega na toczeniu ugotowanych na twardo jajek ze wzgórza. Właściciel tego, które – zależnie od ustalonych zasad – dotoczy się najdalej lub najdłużej przetrwa w nienaruszonym stanie – wygrywa.
Gdzieniegdzie Anglicy bawią się w czasie Wielkanocy w inną grę. Polega ona na uderzaniu trzymanym w ręku jajkiem w jajko przeciwnika. Wygrywa ten, którego skorupka jajka wytrzyma najdłużej.
Jednak najbardziej popularną, kultywowaną i wszechobecną w dzisiejszej Wielkiej Brytanii świąteczną tradycją są jaja... z czekolady, które wypełniają sklepowe półki już w styczniu. Tuż przed Bożym Narodzeniem byłam świadkiem wymiany zdań w supermarkecie. Klient zapytał ekspedientki, czy mają jeszcze świąteczne paczki ze słodyczami, interesował go jeden konkretny zestaw. Usłyszał w odpowiedzi, że niestety już nie mają i więcej mieć nie będą, bo robią miejsce na nowy towar. Na pytanie „Jaki nowy towar?” sprzedawczyni z kamienną twarzą odpowiedziała: „Easter Eggs”. Do takich jaj - pustych w środku – wkłada się słodycze i obdarowuje nimi domowników w niedzielny poranek. Dzieci mają sporo radości, bo rodzice (czy też może Easter Bunny – wielkanocny królik) ukrywają jajka w ogrodzie albo w domu i maluchy spędzają pół dnia na poszukiwaniach, a drugą połowę na opychaniu się słodkościami. Przy okazji odpada problem wielkanocnego obiadu – wszyscy są tak zasłodzeni, że mają dość jedzenia na dobre dwa dni. Firmy produkujące słodkości prześcigają się w wymyślaniu coraz bardziej oryginalnych jaj na słodko, np. do złudzenia przypominających te prawdziwe, z „białkiem” z białej czekolady i „żółtkiem” z karmelowego likieru.

Królik, tańce i hulanki
Króliki, dzięki ich naturze, zawsze były uważane za symbol płodności. Jednak wielkanocny królik – według tradycji – powinien tak naprawdę nazywać się wielkanocnym zającem. To zając był legendarnym towarzyszem bogini Eostre. Co dziwniejsze tradycja wielkanocnego królika pochodzi prawdopodobnie z Niemiec, jako że pierwsza wzmianka o tej tradycji została odnaleziona w XVI-wiecznych niemieckich księgach. Pierwsze jadalne króliczki pojawiły się w Niemczech na początku XIX wieku i były zrobione z ciasta i cukru. W Wielkiej Brytanii dzieci wierzą, że to wielkanocny królik zostawia im czekoladowe jajka. Dorośli – niestety – często w czasie świąt zajmują się polowaniami na prawdziwe zające.
Tradycyjnie w czasie świąt Wielkiej Nocy Anglicy tańczyli na ulicach „morris dance” – ludowy taniec, którego korzenie sięgają średniowiecza. Mężczyźni przebierali się w tradycyjne kostiumy z kapeluszami, powiewającymi wstążkami i dzwoneczkami wokół kostek. Jeden z tańczących zwykle miał długi kij z nadmuchanym świńskim pęcherzem przywiązanym na końcu. Podbiegał do kobiet obserwujących „morris dance” i uderzał je po głowach pęcherzem, co miało być zwiastunem szczęścia.
Wielkanoc była dawniej najpopularniejszym dniem na ślub, skąd prawdopodobnie wywodzi się tradycja strojenia się na święta. Dawniej kobiety przygotowywały na tę okazję specjalne czepki, strojne w kwiaty i wstążki. Nawet dzisiaj, na Battersea w Londynie, co roku odbywa się Wielkanocna Parada, na której pojawiają się kobiety w takich właśnie świątecznych czepkach.

Wielkanocny shopping
Mówiąc o wielkanocnych tradycjach brytyjskich, nie sposób nie wspomnieć o wielkich świątecznych zakupach. I nie chodzi tu wcale o kilogramy wędzonej szynki, wielkanocne baby, kopy jaj i chrzan na świąteczny stół. W wielkanocny poniedziałek w sklepach z ciuchami zaczynają się wiosenne wyprzedaże, a sklepy wypełniają się kupującymi po brzegi. Nic dziwnego, że ta nowa tradycja zyskuje sobie więcej zwolenników niż wizyta w kościele. Według danych sprzed kilku lat, na 60 milionów Brytyjczyków, w świątecznej mszy uczestniczy zaledwie 1 milion, a i ta liczba z roku na rok się zmniejsza. Ci, którzy nie buszują po sklepach, spędzają święta na grze w golfa i piknikach za miastem.
Z Wielkanocą ma to niewiele wspólnego, ale kto wie – może lepiej kupić w wielkanocny poniedziałek ciekawy, a tani ciuch, niż zniszczyć stary pod strugami wody, którą w Polsce niewątpliwie obleje nas sąsiad lub uczynny przechodzień?

Magdalena Gignal

komentarz[2] |
O portalu  |  Prywatność  |  Napisali o nas  |  Partnerzy  |  Polecaj nas  |  Faq  |  Rss Współpraca  |  Reklama  |  Kontakt / Redakcja
© 2004 - 2024 www.GBritain.net - All Rights Reserved / Wszelkie prawa zastrzeżone  |  ISSN 1898-9241   |   [polityka cookies]