| Home Forum Classifieds Gallery Chat room Articles Download Recommend Advertise About Us Contact
GBritain.net - forum - Londyn, Anglia, Szkocja, Wielka Brytania
Dzisiaj jest 28 mar 2024, o 11:09

Strefa czasowa UTC+1godz.


NA NASZYM PORTALU MOŻNA PISAĆ BEZ KONIECZNOŚCI REJESTROWANIA SIĘ - ZAPRASZAMY.

 



Odpowiedz
Nazwa użytkownika:
Tytuł:
Treść wiadomości:
Wprowadź tutaj treść wiadomości. Nie może ona mieć więcej niż 60000 znaków. 

Emotikony
:D :) :( :o :shock: :? 8) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :wink: :!: :?: :idea: :arrow: :| :mrgreen:
Opcje:
BBCode wyłączony
Emotikony włączone
Wyłącz emotikony
Pytanie
Wpisz litery w odwrotnej kolejności i bez spacji: A x C T y @ !:
To pytanie jest elementem zabezpieczającym przed automatycznym zamieszczaniem postów.
   

Przegląd tematu - Polscy Lekarze w Slough - Oszusci.
Autor Wiadomość
  Tytuł:  Re: Polscy Lekarze w Slough - Oszusci.  Odpowiedz z cytatem
Ja się leczę tylko w Polmedics i jest ok
Post : 3 sty 2017, o 10:20
  Tytuł:  Re: Polscy Lekarze w Slough - Oszusci.  Odpowiedz z cytatem
Wg mnie nie można wsadzać wszystkich do jednego worka. Ja leczę się od dawna tutaj https://polmedics.co.uk/lekarze/ i nigdy nie miałem takich doświadczeń o których piszecie. Cała moja rodzina korzysta z ich usług i zawsze jest ok. Nie ważne czy to ginekolog czy dentysta. Kiedys nawet czytałem o nich artykuł że wcale nie jest łatwo u nich dostać prace bo maja wysokie wymagani co do lekarzy.
Post : 20 gru 2016, o 13:39
  Tytuł:  Re: Polscy Lekarze w Slough - Oszusci.  Odpowiedz z cytatem
Spróbuj tutaj http://www.polmedics.co.uk/ ja się u nich leczę i jestem bardzo zadowolony. Mają wiele specjalności. Praktycznie wszystko u nich zrobisz. A do tego naprawdę się tobą zaopiekuję. Mówię to ze swojego doświadczenia
Post : 20 lis 2016, o 00:40
  Tytuł:  Re: Polscy Lekarze w Slough - Oszusci.  Odpowiedz z cytatem
Drogi Gosciu,
Bardzo mi przykro slyszec o twoich doswiadczeniach jednak ta sprawa powinna byc zgloszona do GMC ( http://www.gmc-uk.org).Jest to organizacja ktora reguluje lekarzy praktykujacych w UK i zajmuje sie takimi typkami. Tam tez mozesz sprawdzic czy ten lekarz ma prawo pracy w UK. Sprawe mozesz zglosic prez internet ( w dziale concerns about doctors) . Oni eleminuja takich lekarzy z UK i robia to naprawde swietnie.
Post : 5 wrz 2014, o 12:11
  Tytuł:  Re: Polscy Lekarze w Slough - Oszusci.  Odpowiedz z cytatem
Dzięki Angeld za założenie tego wątku!

Już kilka lat temu chciałem się gdzieś na internecie pożalić na chamstwo "pana szefa" tej przychodni, ale nie było gdzie tego zrobić, a zakładać na to specjalne forum uznałem, że nie będzie miało ani "brania", ani w ogóle nie będzie widoczne. A tu proszę, na pierwszej stronie wyszukiwarki!
Za chwilę napiszę o głównym powodzie, który mnie tu przywiódł, ale skoro nawiązałem już do starej sprawy to coś tam i na jej temat nadmienię. Kilka lat temu rozbolał mnie kręgosłup. Co robić!? Jak to co? Jechać do Polskich lekarzy. Sprawdziłem na internecie w jakich godzinach otwarta jest przychodnia i sruuuu w samochód i do przychodni. Na miejscu, puk, puk, zamknięto. Sprawdzam godzinę, no wszystko jest OK, więc o co chodzi? Dzwonię więc do "przychodni" (w cudzysłów ubrałem nie dla pogardy tego miejsca tylko...) jak się okazało jest to numer komórkowy, który odbiera szef. Nie odbiera od razu, bo przecież go nie ma w pracy. Mniej więcej za trzecim razem odebrał wyraźnie poirytowany, że ktoś śmie mu dupe zawracać. I od razu z ryjem! Byłem w takim szoku, że nie wiedziałem w pierwszej chwili co powiedzieć. Może przeprosić, że mu przeszkadzam w godzinach pracy? Co to to nie, przyjąłem podobny do niego, chamski ton rozmowy i zwarliśmy się w bardzo nieprzyjemnej rozmowie, której przebieg i argumentację dość łatwo sobie wyobrazić. Po kilku godzinach żona zapisała mnie u nich na wizytę do lekarza.
Po około czterech latach, kręgosłup z powrotem dał o sobie znać. Była sobota, godzina 16:15. Dzwonię... Odbiera na szczęście jakaś pani, która od jakiegoś czasu zajęła miejsce szefa w recepcji i to ona obsługuje klientów (pacjentem to ja mogę być lekarza a dla pracowników prywatnej przychodni, łącznie z szefem, jestem klientem). Pierwsze wrażenie sprawiała - nie mogę powiedzieć - bardzo miłe. Poinformowała mnie jednak, że już dzisiaj nie ma żadnego lekarza. Pani doktor, która miała dzisiaj dyżur właśnie skończyła go o czwartej. Proszę zapamiętać to co powiedziała ta pani bo przyda się później. Zaprosiła mnie pani na poniedziałek... Za pół godziny dzwonię jeszcze raz i proszę o numer telefonu do tej pani doktor, która była dziś na dyżurze i pojadę do niej prywatnie bo do poniedziałku nie wytrzymam. Żeby to miało być na następny dzień to może nawet i bym poczekał.
- "Pani doktor nie przyjmuje w domu, nie ma nawet takiej możliwości."
- "Ale ja tylko chcę receptę na zastrzyki, które przynoszą niemal natychmiastową ulgę, nie zbiedniejecie chyba jak załatwię to z panią doktor bez waszego pośrednictwa. Po prostu nie mogę czekać do poniedziałku!"
- "A pan już był kiedyś tu u nas?"
- "Tak byłem, kilka lat temu. Dostałem wtedy zastrzyk na miejscu i receptę do wykupienia następnych."
- "To proszę mi wysłać smsem swoje nazwisko, ja sprawdzę w kartotece i szef być może postara się coś załatwić."
- "Ile to będzie kosztowało?"
- "No... tak jak połowa za wizytę, 30 funtów."
Potem pani zadzwoniła, powiedziała, że wszystko się zgadza i że receptę prawdopodobnie da się załatwić. Po prostu należało wypisać receptę taką jaką dostałem kilka lat wcześniej.
Mija kilka godzin, nikt się nie odzywa, więc żeby nie być zbyt nachalnym ale żeby przypomnieć o sobie wysłałem tej pani smesa, którego treść zamieszczam w całości:
"Ja się Pani nie upomni o mnie to pewnie będę musiał czekać jeszcze dwie doby. Jeśli to jest ten sam szef co kilka lat temu..."
Za niecałą godzinkę dzwoni telefon. Odbieram i słyszę;
- "No dziękuję panu bardzo za tego smesa. Tu szef. Ma pan do mnie zastrzeżenia jakieś widzę."
Załagodziłem, ponieważ nie wiedziałem czy rzeczywiście jest to ta sama osoba. Aczkolwiek po stylu rozpoczęcia rozmowy wywnioskowałem, że ta sama. Pewności nie miałem, a po drugie zależało mi na tej recepcie. "Pan szef" poinformował mnie (i teraz sięgamy do pamięci), że "recepta została wypisana przez lekarza" i jest do odebrania. Pojechałem z żoną. Żona weszła na górę, ja nie byłem w stanie, więc czekałem w samochodzie. Wyszli razem, szef zamykał swój przybytek i z daleka miałem okazję rozpoznać, że to ten sam.
Przypominam, że to była sobota mi już dość późno, bo przed dwudziestą. Pędzimy więc do apteki w Tesco. Tu zdziwienie. Pani farmaceutka mówi, że od lat widziała takiego leku. Ok, mogła nie widzieć, jedziemy do apteki w Sainsbury's. Tu, kolejne zdziwienie. Ale mają dobre chęci i próbują zamówić. Nie ma w systemie. Zamówić nie można, lek wycofany. Jako że przychodnia była już oficjalnie zamknięta a w niedzielę nie przyjmuje w ogóle. Postanowiłem zadzwonić do nich w poniedziałek aby przedstawić sytuację, że nie mogę wykupić wypisanego leku. Gdybym zadzwonił wcześniej, być może zasłużył bym na opiernicz od szefa. W międzyczasie, w niedzielę udałem się do szpitala na Wexam. Odczekałem swoje, nafaszerowali mnie tabletkami, dostałem receptę na nowe i podjąłem kurację w stylu angielskim, tj. "bez zastrzykowym." Potwierdzono również, że tego wypisanego leku przez polskiego "lekarza" już nie ma w sprzedaży.
Gdy zadzwoniłem w poniedziałek, pani z recepcji już średnio przyjemnie próbowała mi wcisnąć winę, że "przecież to pan naciskał." Logiczne więc chyba, że dostałem receptę bez pokrycia. Zdziwieni? No, ja też. Gdy się upomniałem o 30 funtów, poinformowała mnie pani, że dostać mogę tylko połowę tj. 15 funtów., a jeśli chcę więcej to mam rozmawiać z szefem. Zdziwieni? No, ja też! A dlaczego tak? "Bo przecież ktoś za to pieniądze wziął a ona nie będzie wykładać z własnej kieszeni brakującej połowy." Proszę zwrócić uwagę, że w sobotę nie było żadnego lekarza, który mógł mnie przyjąć, a kilka godzin później receptę wydawał mojej żonie szef. Nie trudno się domyśleć, że wypisał ją sam na podstawie zapisów w mojej kartotece. Ów pan doktor nazywa się - uwaga! - Teodor Tutak. Spróbujcie się kiedyś umówić z tym "lekarzem"... :)
Nie o to chodzi. Anglia widocznie jest mniej restrykcyjna pod tym względem i takie przekręty w przeciwieństwie do Polski mogą mieć tu miejsce. Chodzi o to, że całe trzy dychy zgarnął szef i teraz świruje, że "lekarz" wziął połowę. Nawet gdyby tak rzeczywiście było, to chyba każdy lekarz, który popełniłby taki błąd, miałby na tyle honoru aby się przyznać do błędu i zaproponować zamiennik lub zwrot pieniędzy. Lekarz może tak, ale nie "pan szef", który najwyraźniej pomylił się z profesją.
Przez kilka dni próbowałem rozmawiać z szefem ażeby osobiście wyjaśnił mi według jakich to ustalonych przez siebie zasad zwraca tylko połowę wydanych pieniędzy za bezwartościowa receptę. Szefa ciągle nie było albo był zajęty, ale pani była na tyle jeszcze miła, że powiedziała, że pamięta i przekaże szefowi jak tylko pojawi się w przychodni. W piątek (czyli dzisiaj) około południa, dzwoni do mnie pani i mówi w te oto dokładnie słowa:
- "Wie pan co, szef powiedział, że w ogóle nie będzie sobie zawracał tym głowy i jeżeli panu pasuje taki układ to proszę, a jak nie to nie."
Nie bardzo mi się wydało to zrozumiałe więc zapytałem:
- "Ale jaki układ, nie rozumiem."
- "No, że może pan dostać najwyżej 15 funtów albo wcale."
- "Tak powiedział? Że nie będzie sobie zawracał tym głowy?"
- "No, nie no... bo nie ma czasu."
- "Ale proszę pani, recepta nie ma pokrycia! Nie mogę jej nigdzie zrealizować."
- "No bo pan naciskał!"
- "Naciskałem bo chciałem receptę, która mogę wykupić."
- "To ja proponuję jakiś zamiennik"
- "Zamiennik!? Po tygodniu czasu? Kiedy się już prawie tabletkami wyleczyłem?"
- "Wie pan co, to jest tak jakby pan zjadł pół chleba i po tygodniu przyszedł go zwrócić z pretensjami że nie zjadł drugiej połowy."
- ???????????
W tym momencie wszelka dalsza rozmowa straciła najmniejszy sens. Argumentacja nie godna nawet przedszkolaka!
Gdyby mi zaproponowała zamiennik w poniedziałek, kiedy ich poinformowałem, że recepta jest bez pokrycia, to wtedy bardzo chętnie! Jeszcze we wtorek, czy nawet w środę, byłbym zadowolony z takiego rozwiązania, ale w piątek??? Kiedy już w osiemdziesięciu procentach zbiłem ból tabletkami? Z resztą co za logika! Tydzień temu - "ktoś wziął za to pieniądze", więc ciężko będzie tę połowę "lekarzowi" odebrać. Natomiast tym razem, ów "lekarz" (albo inny) zrobiłby to za darmo, tak? Domyślam się, że tym razem nie musiał bym niczego dopłacać, więc o co chodzi? Chodzi o chorobliwą wręcz chciwość i posiadanie w tylnej części układu pokarmowego swoich klientów.
Połowę pieniędzy odebrałem w umówionym miejscu, tak żebym nie musiał do nich wchodzić i nie doszło do przykrej wymiany słów. Dali się złapać. Ponieważ w ten sposób jestem w posiadaniu lewej recepty z którą mogę zrobić teraz wszystko. Mogę z nią iść do sądu, mogę z nią iść na policję. Mogę ją zgłosić do jakiegoś odpowiednika Naczelnej Izby Lekarskiej. Tylko po co? Daremna satysfakcja z tego, że będzie musiał oddać mi pozostałe 15 funtów. Patrząc na tego "pana szefa", a zwłaszcza go słysząc można mieć wręcz nieodparte wrażenie że ów jegomość ma jakąś mroczną przeszłość. Jeśli nie chcecie mieć problemów, gorąco odradzam wizyty w przychodni na Farnham Road, ta co jest mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Smaczkiem a Lidlem, na pierwszym piętrze.

Moja noga więcej tam nie postanie! Skąd jestem taki pewien? Ponieważ od ostatniej niedzieli już wiem, że w szpitalu równie dobrze przyjmują i to każdego, bez wyjątku! Nawet obcokrajowców, którzy tu nie rezydują i nie przepracowali ani jednego dnia. Problem tylko w tym, że trzeba odczekać swoje na poczekalni. Ale za darmo! A jak ktoś chce szybciej to słyszałem o nowej, bardzo dobrej, polskiej przychodni, więc jeśli będę miał coś pilnego i 60 funtów na zbyciu to udam się tam. Ewentualnie, po jedenastu latach pobytu w UK zarejestruję się w końcu do rejonowej przychodni i będę miał swojego GP, do którego będę chodził na wyznaczoną godzinę i również za darmo.

Tak więc są aż trzy możliwości omijania szerokim łukiem pazerności, chamstwa i prostactwa. Mam nadzieję, że dzięki temu postowi stracą chociaż kilku klientów, a to już jest kilkaset funtów.
Post : 18 lip 2014, o 17:32
  Tytuł:  Re: Polscy Lekarze w Slough - Oszusci.  Odpowiedz z cytatem
Uwazajcie na ta nowo otwarta przychodnie, wcale nie jest z 'prawdziwego zdarzenia.' Nawet Angielskie wymagnia zawalila - http://www.cqc.org.uk/location/1-432942 ... on-summary
Post : 24 cze 2014, o 12:25
  Tytuł:  Re: Polscy Lekarze w Slough - Oszusci.  Odpowiedz z cytatem
pojawila sie przychodnia z prawdziwego zdarzenia w Slough
polscy-lekarze.co.uk/pl/

sprobuj ich , polecam !
Post : 10 cze 2014, o 12:37

Strefa czasowa UTC+1godz.


cron



Redakcja portalu nie bierze odpowiedzialności za treść postów i ogłoszeń. Należą one do osób, które je zamieciły.

Informacje o Portalu  |  Napisali o nas  |  Partnerzy  |  Polecaj nas  |  Faq  |  Rss Współpraca  |  Reklama  |  Kontakt / Redakcja
© 2004 - 2017 www.GBritain.net - All Rights Reserved / Wszelkie prawa zastrzeżone |  
ISSN 1898-9241





Ciekawe portale europejskie: | eBelgia.com | eFrancja.com | eHiszpania.com | eHolandia.com | eIrlandia.com | eIslandia.com | eNiemcy.com | eNorwegia.com |
| ePortugalia.com | eRumunia.com | eSzkocja.com | eSzwajcaria.com | eSzwecja.com | eWegry.com | eWlochy.com |

Ciekawe portale światowe: | eArgentyna.com | eBrazylia.com | eKanada.com | eStanyZjednoczone.com |