aLE BZDURA 500 funtow na tydzien, tzn 7 funtow na godzine . To nawet nie jest pól jednego kursu. A dwa kursy na godz to chyba nie jest jakies straszne wyzwanie
Hej!
Przyjechałem do UK jakies 3 miesiące temu i jestem na etapie szukania pracy która wypełni mi dziury pomiędzy szkołą (uczę się na egzaminy na Microsoft Certified Systems Engineer). Jednym z pomysłów był minicab (od stycznia zaczynam oczywiście inną pracę) - a oto dlaczego okazało się to bez sensu.
Aha - założenie - mówimy o Londynie, bo tu mieszkam.
Pierwsza kwestia to różnica między taxi a minicab
1. Taxi londyńskie wygląda wiadomo jak i ma dużą zaletę tzn. jeździ sobie po West Endzie albo po City (albo stoi na postoju) i czeka aż ktoś zamacha - machających jest opór. Kurs kosztuje dużo pieniędzy więc podejrzewam że taksówkarze zarabiają niemało - słyszałem pogłoski nawet o 40 tys rocznie. Pogłoski nie mówią czy to obrót czy dochód - jak obrót to chyba tak sobie, jak dochód to super. Minus - licencja. Trzeba znać wszystkie ulice w promieniu 6 mil od Marble Arch NA PAMIĘĆ!!! Nie tylko ulice, ale również puby, budynki rządowe, muzea, szpitale, ambasady, kina, teatry, dworce itp itd. Z tego co znalazłem na internecie pytania na egzaminie wyglądają na przykład tak: proszę opisać trasę z Min. Zdrowia przez szpital Św. Jacka (wymyślam) do ambasady Korei Płd - po przyjeździe proszę podać czy ambasada jest po lewej czy po prawej stronie. Ludziom mieszkającym od dziecka w Londynie nauczenie się tego zajmuje od 2 do 4 lat. Wymiękłem
2. Minicab - różni się tym, że może być to zwykły samochód (z tym że przegląd 2 razy w roku, bardziej szczegółowy) i że minicab może dostawać zlecenia tylko z centrali, nie może czekać na postoju ani łapać klientów z ulicy. Umówiłem się z jedną firmą na rozmowę i dowiedziałem się co następuje - oni dają klientów i w zamian za to trzeba im odpalać ok 150 funtów tygodniowo. Zajrzałem kolesiowi głęboko w oczy i zapytałem go ile można tygodniowo wyciągnąć na czysto - odpowiedział ok 500funtów za 6 dni za 10-12 godzin dziennie (czytaj pewnie koło 14). Spytałem go ile +/- minicab zrobi mil w tygodniu - powiedział około tysiąca. Wniosek - z zupełnie nowego samochodu np. Forda Galaxy który pewnie kosztuje ok 20 tys funtów nowy po 3 latach (156 tygodniach) jest kompletny złom - 156 tys mil to już blisko 300 tys kilometrów - auto warte będzie może 2-3 tys funtów. Oznacza to utratę ok 18 tys funtów w 3 lata czyli 6 koła na rok czyli 500 miesięcznie czyli 125 tygodniowo. Więc z 500 robi się 375 funtów. Odliczając naprawy, remonty to już się w ogóle robi kicha. Rachunek jest prosty - 6 dni razy 12 godzin to 72 (a razy 14 to 84 godziny tygodniowo!!!) czyli w sumie możesz zrezygnować z mieszkania i spać w samochodzie. Liczmy nawet 400 funtów po uwzględnieniu amortyzacji wychodzi 5.55 na godzinę. A jak padnie skrzynia albo sprzęgło to przez tydzień albo dwa jeździ się za darmo. Gdyby jeszcze liczyli swoją dolę jako procent od obrotu to może miałoby to jakiś sens. Ale tak - 150 funtów się należy, obojętnie czy twój minicab stoi czy leży. Bezsens. Aha - oprócz samochodu na start trzeba mieć jeszcze ok 500 funtów na licencje minicab, badania lekarskie, zaświadczenie o niekaralności itp itd. Biznes dla tych co nie umieją liczyć. Już lepszy interes samemu kupić telefon, komputer wynając biuro 3 na 3, porozdawać ulotki i przyjąc dziesięciu kierowców. 10 razy 150 to 1500 funtów tygodniowo, obojętnie czy biznes jest czy nie ma. Nawet jakby taka firma miała podziałać miesiąc a potem zwinąć manatki to i tak więcej na czysto zarobi niż kierowca minicaba w rok
Dodam jesz cze że ubezpieczenie samochodu jako minicaba kosztuje około 3-5 tysięcy funtów rocznie w zależności od samochodu i bez zniżek. Może bedzie tańsze jak ktoś ma np. 6 lat bezszkodowej jazdy w UK jako kierowca minicaba (nie jako zwykły kierowca).
Co do tego co piszą w ogłoszeniach to zacytuję mojego dużo mądrzejszego ode mnie przyjaciela: "nikt ci nie zapłaci tyle ile ja ci obiecam"