Już pisze łaskawe Panie. Jeśli nowe dziecko przejdzie do szkoły w której jest grupa Polaków to chyba nie podlega dyskusji ze każdą wolną chwilę spędzać bedzie z polskojęzyczną grupą dzieci, co nie za bardzo pomoże mu w nauce języka.
Jeśli dasz go do szkoły gdzie nie będzie Polaków to siłą rzeczy bedzie również na przerwach musiało mówić po angielsku. Druga sprawa w szkole gdzie jest duża polska grupa tworzą sie wręcz obozy "my" i "oni" natomiast tam gdzie dziecko stanowi jednostkę bedzie obiektem szczerego zainteresowania rówieśników którzy będą chcieli wiedzieć wszystko i szybko znajdzie kolegów. O szybkości przyswajania języka nie wspomnę.
Piszę to z doświadczenia bo obserwowałem zachowania moich dzieci i czasem wkurza mnie dom pełen dzieciaków które sie wloką za moim synem
który ma jakiś magnetyzm
/to po ojcu/
Zadziwiające było jak te dzieci wypytywały syna o Polskę chcąc nawet kupować buty bo takie inne
tego sie nie da opowiedzieć.Syn zaczyna o dziewiątej a pędzi na ósmą, przerwa godzinna a czestokroć po lekcjach wlecze grupę kolegów do pokoju, to samo w weekendy. Cały czas z Walijczykami.Postęp w nauce języka jest nieiwarygodny.
Jest prawdą ze jesli dziecko było "cielakiem" w Polsce tutaj także będzie no ale na to nie ma już rady , ponoć samo przejdzie.