http://www.gbritain.net

:: Kariera na opak
Artyku³ dodany przez: Damian (2006-05-28 10:29:17)

Młodzi, dobrze wykształceni, ze znajomością języków obcych. W Polsce, mimo ogromnego bezrobocia, nie narzekali na brak pracy. Zdecydowali się jednak na wyjazd do Londynu i zamianę wygodnych biur na pracę fizyczną. Pracując znacznie poniżej swoich kwalifikacji wcale jednak nie narzekają. Każdy z nich wybrał bowiem tą drogę świadomie, by w ten sposób móc dojść jeszcze wyżej.

– Jestem cieciem – zaczyna swojÄ… historiÄ™ Jacek, pracownik domu aukcyjnego Bonhams. – Choć wÅ‚aÅ›ciwie moja funkcja nazywa siÄ™ administrator budynku i zarzÄ…dca ochrony, nie ma co używać wielkich słów. No, można mnie nazwać ewentualnie luksusowym cieciem – stwierdza 34-latek.
Mimo że Jacek ma za sobÄ… pracÄ™ na wielu prestiżowych i odpowiedzialnych stanowiskach, do pracy, którÄ… wykonuje w Londynie, nie trzeba wysokich kwalifikacji. Jako administrator mężczyzna jest odpowiedzialny m.in. za otwieranie i zamykanie galerii z eksponatami. Ponadto monitoruje dziaÅ‚anie pokoju z kamerami oraz nadzoruje pracÄ™ trzech innych czÅ‚onków ochrony. Na bycie „cieciem” zdecydowaÅ‚ siÄ™ przede wszystkim z powodu na godziny pracy. Ponieważ pracuje od godz. 7.00 do 9.00, a potem od 17.00 do 19.00 lub 20.00, praktycznie caÅ‚y dzieÅ„ ma dla siebie. Choć, jak sam przyznaje, mógÅ‚by w tym czasie znaleźć drugie zajÄ™cie, wolny czas wykorzystuje na podnoszenie swoich kwalifikacji.
– Pensja z domu aukcyjnego wystarcza mi na rachunki i życie i na razie siÄ™ tym zadowalam. PrzygotowujÄ™ siÄ™ do zrobienia dyplomu w zakresie public translation, by móc tÅ‚umaczyć np. w sÄ…dach oraz do uzyskania certyfikatu ksiÄ™gowego. Wtedy zacznÄ™ zarabiać 2-3 tys. miesiÄ™cznie, prawdopodobnie otworzÄ™ nawet wÅ‚asny biznes – tÅ‚umaczy.
Jacek ma także zamiar zacząć studia prawnicze na uniwersytecie w Oxfordzie. Jako absolwentowi prawa gospodarczego i ekonomii w Boston College w Stanach Zjednoczonych, część przedmiotów zostanie mu zaliczona od razu, do zdania będzie miał tylko różnice programowe. Jest więc pewien, że jego pomysł zrealizuje się bez większych problemów.
– W Polsce mam „rozgrzebany” doktorat. MusiaÅ‚em go rozpocząć, ponieważ na Uniwersytecie Warszawskim pracowaÅ‚em jako asystent i wykÅ‚adaÅ‚em miÄ™dzynarodowe prawo gospodarcze po angielsku – opowiada.
Ale to nie jedyne prestiżowe miejsce w jakim pracowaÅ‚ Jacek. W kancelarii prezydenta Lecha WaÅ‚Ä™sy byÅ‚ tÅ‚umaczem. Gdy gÅ‚owÄ… paÅ„stwa zostaÅ‚ Aleksander KwaÅ›niewski, myÅ›laÅ‚, że jako czÅ‚owiek przyjÄ™ty za poprzedniej wÅ‚adzy, zostanie zwolniony. Tak siÄ™ jednak nie staÅ‚o. Jacek dalej tÅ‚umaczyÅ‚ podczas zagranicznych wizyt i spotkaÅ„ z zagranicznymi dostojnikami w Polsce. Potem rozpoczÄ…Å‚ pracÄ™ jako konsultant biznesowy dla dużych firm. Przez kilka lat pracowaÅ‚ również jako dziennikarz – w publicznym radiu prowadziÅ‚ wiadomoÅ›ci biznesowe i gospodarcze oraz byÅ‚ odpowiedzialny za ich przygotowanie, a w TVP byÅ‚ tÅ‚umaczem VIP. TÅ‚umaczyÅ‚ m.in. wywiad z Georgem Bushem. Swoje umiejÄ™tnoÅ›ci jÄ™zykowe zawdziÄ™cza m.in. studiom w USA, na które jako absolwenta liceum Ojców Pijarów w Krakowie, rekomendowaÅ‚ go prof. StanisÅ‚aw BaraÅ„czak. To wÅ‚aÅ›nie dziÄ™ki jego pomocy udaÅ‚o mu siÄ™ otrzymać specjalne stypendium.
Dlaczego więc przyjechał do Wielkiej Brytanii i został administratorem budynku?
– W Polsce gdziekolwiek nie stanÄ…Å‚em i o jakÄ…kolwiek pracÄ™ siÄ™ nie ubiegaÅ‚em decydowaÅ‚ jakiÅ› ukÅ‚ad: polityczny, kolesiowy lub biznesowy. MiaÅ‚em tego dość. Teraz myÅ›lÄ™ nawet, że wyjechaÅ‚em 10 lat za późno – twierdzi Jacek.
Jego zdaniem, fakt, że przyjechał dopiero teraz ma jedną zaletę.
– Za kilka lat fala emigracji, która przyjechaÅ‚a tu po przystÄ…pieniu Polski do Unii Europejskiej zacznie zakÅ‚adać wÅ‚asne biznesy, kupować domy i samochody. A wtedy ja jako prawnik, ksiÄ™gowy czy konsultant biznesowy, bardzo siÄ™ przydam – wyjaÅ›nia.
Jacek swoich przyszłych klientów zdobywa już jednak teraz. Świadcząc solidnie drobne usługi urzędowe, księgowe czy pisząc CV.
– CzytaÅ‚em kilka dni temu w Internecie wypowiedź pewnego socjologa, że praca poniżej kwalifikacji to puÅ‚apka. Podobno można siÄ™ rozleniwić i zostać w niej na dÅ‚ugie lata. Ja jestem czÅ‚owiekiem ambitnym i myÅ›lÄ™, że raczej mi to nie grozi – koÅ„czy Jacek.

Mam swój rozum
Znacznie poniżej swoich kwalifikacji pracuje także Ania. Absolwentka ekonomii na uniwersytecie w Poznaniu oraz marketingu i zarządzania na Westminster University w Londynie. Ma posadę opiekunki do dzieci. Praca z trójką maluchów dla belgijsko-brytyjskiej rodziny za prawie 500 funtów tygodniowo bardzo jej jednak odpowiada. Jak sama mówi ma okazję doskonalić znajomość angielskiego i francuskiego. Ponadto wyjeżdżając z rodzicami swoich podopiecznych na egzotyczne wakacje ma także możliwość zobaczenia za darmo najpiękniejszych zakątków świata.
– Wiele moich koleżanek mówi mi, że to zajÄ™cie maÅ‚o ambitne i zupeÅ‚nie nie dla mnie – opowiada dziewczyna. – Mimo że znam biegle angielski, francuski, rosyjski i hiszpaÅ„ski nie chcÄ™ pracować w żadnym biurze. Po pierwsze dlatego, że marnie tam pÅ‚acÄ…, po drugie, że na razie chcÄ™ jeszcze siÄ™ doksztaÅ‚cać. A poza tym w jakim innym zawodzie miaÅ‚abym czas chodzić do banku, na zakupy, na siÅ‚owniÄ™ i mieć jeszcze za to pÅ‚acone? – pyta retorycznie Ania.
28-letnia Polka nie ma jednak zamiaru być nianią przez całe życie. Daje sobie jeszcze dwa lata. Potem, z dobrze przygotowanym CV, ma zamiar ruszyć na podbój polskiego rynku pracy. Wierzy, że jej się uda.
– Tak naprawdÄ™ zarejestrowana jestem w Wielkiej Brytanii jako wÅ‚aÅ›cicielka firmy doradzajÄ…cej firmom na temat strategii i ich rozwoju. Nie jest to do koÅ„ca kÅ‚amstwem, bo już kilka razy, wspólnie z moim kolegÄ…, który zajmuje siÄ™ tym na poważnie, pomagaÅ‚am w różnych projektach.
Choć od wielu osób Ania sÅ‚yszy bardzo czÄ™sto, że nie powinna marnować życia siedzÄ…c w domu gotujÄ…c, piorÄ…c i czytajÄ…c bajeczki maluchom, na razie „ludzkie gadanie” nie bardzo jej przeszkadza.
– Mam swój rozum i konkretny plan na życie, mimo, że wiele osób uważa, że jest zupeÅ‚nie odwrotnie. Najgorzej nad moim obecnym zajÄ™ciem bolejÄ… moi rodzice. Im niania kojarzy siÄ™ z jakÄ…Å› zabiedzonÄ… dziewczynkÄ…, która za kilka groszy zrobi wszystko. Tymczasem tu w Londynie jest zupeÅ‚nie inaczej. Niania, która pracuje w dobrym domu, może sobie pozwolić na znacznie wiÄ™cej niż pani z niejednego biura – koÅ„czy Ania.

Coraz bliżej celu
Wyjątkową, choć znacznie poniżej swoich kwalifikacji pracę, ma także Justyna. Absolwentka stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim, perfekcyjnie znająca język angielski. Od trzech lat pracuje bowiem jako kelnerka w angielskiej restauracji przy Kew Gardens. Mimo, że przyjaciółka i najbliżsi znajomi przekonują ją, że już dawno powinna zrobić coś ze swoim życiem zawodowym, Justyna nie bardzo daje się przekonać.
– Wszystkim, którzy zaczynajÄ… ten temat odpowiadam: „PrzyjechaÅ‚am tu zarobić pieniÄ…dze na mieszkanie i dziÄ™ki zarobkom w tej restauracji jestem coraz bliżej celu” – relacjonuje.
Ona także jest zdania, że zaczynajÄ…c pracÄ™ w biurze czy w którejÅ› z paÅ„stwowych instytucji zarobiÅ‚aby znacznie mniej, a zestresowaÅ‚a zapewne dużo wiÄ™cej. Mimo że przez pięć dni w tygodniu pracuje 11 godzin dziennie, a w soboty osiem – wcale nie narzeka. Dobry szef, który nawet pracownikom bez etatu daje pÅ‚atne wakacje, prezenty na urodziny, gwiazdkÄ™, zaprasza na krÄ™gle, taÅ„ce czy wyjazd do Brighton oraz mili współpracownicy sprawiajÄ…, że Justyna wychodzi do pracy z prawdziwÄ… przyjemnoÅ›ciÄ….
– Atmosfera to na pewno jeden z głównych powodów, dla których ciÄ…gle „biegam z tacÄ…”. Ponadto kiedy trzy lata temu przyjechaÅ‚am do Londynu, Polska nie byÅ‚a jeszcze w Unii Europejskiej i nie bardzo można byÅ‚o wybierać sobie zajÄ™cie. Dziewczyny najÅ‚atwiej mogÅ‚y dostać wtedy jeszcze nielegalnÄ… pracÄ™ jako nianie albo kelnerki. Ponieważ do dzieci zupeÅ‚nie siÄ™ nie nadajÄ™ – padÅ‚o na to drugie zajÄ™cie – opowiada Justyna.
Mimo że w Polsce pracowała zawsze umysłowo, m.in. jako asystentka szefa marketingu w firmie dystrybuującej produkty Versace na polski rynek i nauczycielka języka angielskiego w prywatnych szkołach i bankach, swojej obecnej pracy wcale nie uważa za coś gorszego. Jak sama mówi tego nietypowego podejścia do pracy nauczyła się podczas kilkumiesięcznego pobytu w Stanach, gdzie wyjechała jeszcze jako studentka.
– Wtedy myÅ›laÅ‚am jeszcze: „SkoÅ„czÄ™ studia, zacznÄ™ wielkÄ… karierÄ™” – wspomina.
Tymczasem pobyt za oceanem zmodyfikował ten pomysł.
– PracowaÅ‚am wtedy w oÅ›rodku wczasowym w Colorado w kuchni. WiÄ™kszość obsÅ‚ugi stanowili tam ludzie okoÅ‚o 30-40 lat, którzy co prawda mieli jakieÅ› maÅ‚e stanowiska typu szef kuchni czy menedżer, ale nie zabiegali o nic wiÄ™cej. Kiedy koÅ„czyÅ‚ siÄ™ sezon, pakowali caÅ‚y dorobek życia do vanów i jechali do kolejnej miejscowoÅ›ci w poszukiwaniu pracy. DziÄ™ki nim zobaczyÅ‚am, że można być szczęśliwym nawet i bez wysokiego stanowiska i wielkiej kariery – wyjaÅ›nia.
Czy więc kiedykolwiek Justyna zabiegać będzie o coś więcej niż tylko posada kelnerki?
– OczywiÅ›cie. W tym celu chodzÄ™ na kurs jÄ™zyka francuskiego i rozglÄ…dam siÄ™ za jakimÅ› stażem czy wolontariatem w instytucji charytatywnej. Może kiedyÅ› uda siÄ™ w ONZ-ecie? – zastanawia siÄ™.
Justyna ma także pomysł na odnalezienie się w polskich realiach. Jeśli kiedyś wróci do Warszawy, po kupnie wymarzonego mieszkania, będzie chciała otworzyć własną restaurację, w której nie będzie już jednak serwować przystawek, zup i deserów, ale którą będzie zarządzać.

Jestem z siebie zadowolony
Do pracy poniżej swoich umiejÄ™tnoÅ›ci przyznaje siÄ™ także Maciek. 28-latek, który na New York University w Stanach Zjednoczonych koÅ„czyÅ‚ kierunek „Prawo, finanse i podatki”, w Londynie pracuje jako barman w jednym z nocnych klubów w centrum miasta. Za barem, za którym po raz pierwszy stanÄ…Å‚ kilka tygodni po naszym przystÄ…pieniu do Unii, trzymajÄ… go głównie bardzo wysokie zarobki. – A może raczej dobre napiwki – precyzuje.
- JeÅ›li jest dobry tydzieÅ„, a klienci hojni, może nawet wypracować 600-650 funtów. Sam Maciek przyznaje jednak, że gdyby nie perfekcyjna znajomość jÄ™zyka angielskiego i dobre „bajerowanie” klientów, jego pensja byÅ‚aby znacznie niższa.
Wiem, że nawet najlepszy pub czy bar to na dÅ‚uższÄ… metÄ™ marne zajÄ™cie, ale na razie gwarantuje mi ono dobry poziom życia i pozwala co nieco odÅ‚ożyć – opowiada. – RozglÄ…daÅ‚em siÄ™ tutaj za pracÄ… w swoim zawodzie, ale amerykaÅ„skie realia np. podatkowe różniÄ… siÄ™ od brytyjskich i we wszystkich biurach, do których zaglÄ…daÅ‚em z pytaniem o pracÄ™ mówiono mi, bym najpierw zrobiÅ‚ jakÄ…Å› praktykÄ™ – dodaje.
Do siedzenia za biurkiem zniechęciły Maćka także stawki, które mu proponowano. 250 funtów na początek wydało mu się kwotą co najmniej zabawną. Wybrał więc pracę bezstresową, wśród ludzi i dobrze płatną. Jego zdaniem to właśnie praca w biurze byłaby poniżej jego możliwości, może nie jako fachowca, ale na pewno jako mężczyzny.
– Gdybym zgodziÅ‚ siÄ™ na 250 funtów tygodniowo nie mógÅ‚bym nawet zaprosić swojej dziewczyny na kolacjÄ™. Przy obecnej pensji starcza tymczasem na to, żeby zamówić i lampkÄ™ wina – ironizuje.
Choć wielu przyjaciół i znajomych dziwi siÄ™, że Maciek wciąż jest tylko barmanem, on sam wcale nie uważa siÄ™ za gorszego od tych, którzy pracujÄ… w biurach na prestiżowych stanowiskach. Dobre samopoczucie zapewnia mu przede wszystkim coÅ› co okreÅ›la jako „obycie”, którego nabraÅ‚ podczas pobytu w USA i licznych zagranicznych podróży oraz perfekcyjna znajomość jÄ™zyka angielskiego oraz caÅ‚kiem komunikatywny niemiecki.
– To nie do koÅ„ca wyglÄ…da tak, że nie robiÄ™ nic dla swojego CV i swojej przyszÅ‚ej kariery. Na razie raz w tygodniu stażujÄ™ kilka godzin w jedynej z amerykaÅ„skich firm, która ma swoje przedstawicielstwo w Londynie. MyÅ›lÄ™ też, żeby po wakacjach zapisać siÄ™ na kurs hiszpaÅ„skiego. Może z boku wyglÄ…da to maÅ‚o ambitnie, ale ja jestem z siebie zadowolony i na razie nie mam zamiaru tego zmieniać – stwierdza.
Na przyszłość Maciek ma jednak bardzo ambitne plany. Za trzy, cztery lata chciałby wrócić do Polski i założyć własny, międzynarodowy biznes.
– Może polsko-amerykaÅ„ski, może polsko-brytyjsko-amerykaÅ„ski – zastanawia siÄ™.
Branży nie chce zdradzać, żeby nie zapeszać. Jest jednak przekonany, że gdyby nie praca, którÄ… teraz wykonuje i pieniÄ…dze, które zarabia w tej „maÅ‚o ambitnej pracy”, marzenie o wÅ‚asnej firmie nigdy by siÄ™ nie ziÅ›ciÅ‚o.

Wybierają zadowolenie z życia
Zdaniem psychologa zawodowego – Grzegorza Lewandowskiego, prawie 90 procent osób, które pracujÄ… poniżej kwalifikacji zapytanych o to, jak dÅ‚ugo majÄ… zamiar w niej zostać, mówi, że to tylko okres przejÅ›ciowy. Okres, w którym poprzez intensywnÄ… pracÄ™ ludzie starajÄ… siÄ™ podreperować budżet, doksztaÅ‚cić, skoÅ„czyć studia w Wielkiej Brytanii czy odbyć staż w jakiejÅ› firmie.
– WiÄ™kszość z tych ludzi wie, że to przepustka także do lepszej pracy w Polsce – wyjaÅ›nia psycholog. – Prawda jest taka, że powrót za 5-6 lat deklaruje bardzo wiele osób, na razie wyczekujemy... Jak rozwiąże siÄ™ m.in. kwestia podwójnego opodatkowania, jak dalej bÄ™dzie zachowywaÅ‚ siÄ™ obecny rzÄ…d, którym jesteÅ›my w dużej mierze zawiedzeni czy kiedy ożywi siÄ™ rodzima gospodarka.
Grzegorz Lewandowski ostrzega jednak, by pracujÄ…c poniżej swoich kwalifikacji, nie ulec pokusie pozostania w niej na zawsze. Jak to możliwe? Otóż – jego zdaniem – kiedy zaczynamy mieć wiÄ™cej czasu, zajÄ™cie jest mniej stresujÄ…ce i pozwala nam spÄ™dzić wiÄ™cej czasu z rodzinÄ…, przyjaciółmi i znajomymi, może nam być ciężko wrócić do codziennego „kieratu” np. w wielkiej korporacji, w której, mimo że odnosimy sukcesy, jesteÅ›my tylko elementami w maszynie. Trybikami, które muszÄ… utożsamiać siÄ™ ze swojÄ… firmÄ…, zawsze być uÅ›miechniÄ™te i niestety szybko – zaledwie w ciÄ…gu kilku lat – siÄ™ wypalajÄ….
– Gdy wykonujemy mniej ambitnÄ… pracÄ™, wtedy Å‚atwo można dostrzec jak sztuczne jest życie, kiedy pracuje siÄ™ np. dla ogromnej korporacji. Wstajemy, pracujemy, idziemy spać... I tak w kółko... – tÅ‚umaczy psycholog. – Kiedy mamy zaÅ› pracÄ™ mniej ambitnÄ…, czas dla siebie, bliskich, jesteÅ›my bardziej szczęśliwi, zrelaksowani, możemy korzystać z przyjemnoÅ›ci. W przypadku osób ambitnych dochodzi jednak do pewnego dysonansu: jest potrzeba samorealizacji, sukcesów, ale jednoczeÅ›nie jest też chęć spokojnego i przyjemnego życia – dodaje.
Jak wynika z danych specjalisty, tylko 50 procent ludzi decyduje się na powrót do bardziej ambitnych zajęć. Niektórzy tak bardzo zaczynają sobie cenić wolny czas oraz często stabilną i bezpieczną, ale mniej prestiżową pracę, że decydują się w niej pozostać na zawsze.
– Wygrywa poczucie bezpieczeÅ„stwa, a nie chęć samorealizacji i rozwoju. Bardziej wiÄ™c niż na podwyżce zależy nam, by praca, którÄ… mamy wciąż trwaÅ‚a, byÅ‚a stabilna i spokojna. Zamiast walki i Å›cigania siÄ™ o awans i lepsze pieniÄ…dze, poÅ‚owa ludzi wybiera wiÄ™c wolny czas i zadowolenie z życia – podsumowuje psycholog.

Katarzyna Kopacz




adres tego artyku³u: http://www.gbritain.net/articles.php?id=96